Nie wierzę, że ludzie są tak bezmyślni

Posted on 17 czerwca, 2013

0


Radomska stała się sławna, bo ma mnóstwo wątpliwości. Bywa sarkastyczna i ironiczna, i rzeczywiście zawsze ma własne zdanie. Za ten nonkonformizm pokochał ją Internet, a także jurorzy konkursu Blog Roku, a Kominek umieścił ją w srebrnej dziesiątce najbardziej wpływowych blogerów 2012 roku. Ja natomiast dałam się jak głupia złapać na stereotyp, że dobre bywa nudne i grzeczne i zdziwiłam się widząc niektóre z jej postów. Radomska nie jest nudna, wręcz przeciwnie – jej teksty są szalenie ciekawie, nie jest też grzeczna, a jednocześnie lubi, jak sama mówi, pracować za darmo.

mamwatpliwosc.blog.pl/

AJO: Na rozgrzewkę….Co Radomska robi w Fundacji Gajusz?

Radomska: Od listopada 2010 roku byłam wolontariuszką. Najpierw akcyjną, później oddziałową. Na oddziale poznałam pierwszego podopiecznego. Niektórzy wolontariusze oddziałowi chodzą do kilku dzieci albo do wszystkich naraz. Mnie wybrał Krzysiek, ja Krzyśka i to sprawiło, że się zaangażowałam. On zaufał mi i tak widywaliśmy się, kiedy tego potrzebował, kontaktowaliśmy przez internet, telefon, czasem udawało się nam wyjść ze szpitala, bywałam w jego rodzinnym domu i zżyłam się bardzo z nim i jego rodziną. To trwało niecały rok. Krzysiek miał przeszczep, ja dostałam się na wymianę studencką Erasmus. Mieliśmy mieć nowe życia, oboje. We wrześniu jeszcze kupowałam za pierwszą wypłatę koszulkę Ajaxu. Potem coraz rzadziej się odzywał- ale uprzedzali mnie w fundacji, że to normalne, że jak jest lepiej, to wolontariusz kojarzyć się może z chorobą, o której chory i bliscy chcą zapomnieć. A potem w październiku był telefon. Że z Krzyśkiem bardzo źle, że kwestia dni. Wróciłam stopem, nienawidziłam swojej pracy, swojego życia w Holandii. Wróciłam, bo wiedziałam, że nic ważniejszego mnie nigdy nie spotkało. Spędziliśmy razem 3 tygodnie, stałam się członkiem rodziny. Krzysiek wybrał sobie mnie jako bardzo bliską osobę, dużo rozmawialiśmy, snuliśmy wspólne plany. Kiedy majaczył po morfinie planował swoją 18-tkę, martwił się, że wszyscy się nie pomieszczą, że ja mam siedzieć obok.. I choć nie planowałam, zostałam wolontariuszką hospicyjną przez ten czas, bo czekaliśmy wspólnie na nieuniknione. Po śmierci Krzyśka miałam przerwę, wróciłam do Holandii, zmieniłam pracę, kontynuowałam studia, wróciłam po pół roku, ale nie mogłam do Fundacji. Bo żadne dziecko nie byłoby Krzyśkiem.
W międzyczasie miałam sporo swoich problemów i spraw, ale o mój powrót zawalczyła koordynatorka wolontariatu Fundacji Gajusz. I tak w czasie Bożego Narodzenia świętowanego na oddziale, poznałam Madzię. Czuła się fatalnie, wyglądała na bardzo słabą, a mimo to pyskowała mamie. Nie mogłam nie zwrócić na nią uwagi przecież 🙂 Z dziewczynami jestem cały czas i tak już zostanie. Poza tym Madzia jest zakochana w moim narzeczonym, więc musimy żyć zgodnie, dzielimy jednego faceta 😉 Odwiedzamy się, porywamy małą na weekendy, załatwiam dla niej mnóstwo rzeczy dzięki blogowi, zastępowałam je w czasie nadzorowania przydziału nowego mieszkania, remontu itp. więc ciężko powiedzieć, że zajmuje się tylko Madzią. Bo to nieogarnięte dla mnie było, że tak skopało je życie.

Nie byłam związana ze strukturami fundacji, aż do momentu, kiedy zadzwonił telefon od mojej aktualnej szefowej. Że chcą mnie, że zwolniła się posada PR-owca. A zapamiętali, że wróciłam do Krzyśka, że poprowadziłam urodziny fundacji jak nawalił konferansjer, jakoś moje nazwisko zapadło im w pamięć. Poza tym, dalej opiekuję się Madzią, teraz jeszcze zajmuję się PR-em, promocją, kontaktem z mediami no i , jak wszyscy Fundacji, zbiórką pieniędzy na rzecz Hospicjum Stacjonarnego dla Osieroconych Dzieci.

178904_581406665225763_1734940554_nAJO: Na swoim blogu piszesz „Co jakiś czas wrzucam na fanpage bloga zdjęcia z działań prowadzonych przez naszą fundację – oczywiście tych, które można „ładnie sfotografować”, na tyle na ile to możliwe- radosnych”. Przewrotnie zapytam – dlaczego akurat radosnych? Przecież smutne mocniej chwytają za serce i wyciskają z oczy łzy?

Radomska: Bo uważam, że to poniżej pasa, wykorzystać to, że ktoś jest chory, słaby, wygląda obrzydliwie, żeby coś udowodnić. Nie wierzę, że ludzie są tak bezmyślni, że o tym nie wiedzą. Poza tym, żyjemy w kulturze brutalnych obrazów bez tabu – wszystko można pokazać, nagość, seks, chorobę, śmierć  już nie rusza. A uśmiech tam, gdzie jest tyle cierpienia, jak na oddziale, to dla mnie coś niesamowitego. Poza tym szefowa oddziału zawsze nam powtarzała, że dopiero po tych dzieciach po chemii widać jakie są piękne- jakie mają rysy, oczy, uśmiechy. Zamieszczam wesołe zdjęcia ciężko chorych dzieci, żeby powiedzieć: słuchaj, one są bardzo chore, mogą umrzeć, ale to nie znaczy, że
temat ma Cię przerażać, ma skłaniać do łez i odwracania głowy. Ma skłonić do refleksji i działania, bo to najnormalniejsze dzieci w świecie. Tyle, że chore.

AJO:  Nie masz czasem wrażenia, że przełamujesz w Internecie stereotyp polskich NGOsów? Że pracując dla organizacji pozarządowej nie trzeba być skromną, pokorną osobą ze spódnicą za kolano. Można być przebojowym, wygadanym i mieć swoje zdanie?

Radomska:  Nie rozkminiam szczególnie tego, jaki wpływ ma to,co robię na odbiór NGO. Wręcz borykam się z odmiennym problemem – jako wolontariuszka mogłam prywatnie być kim chcę, dopóki nie odnosiłam się do fundacji w swojej działalności. Fundacja mogła się odciąć, gdyby jakieś moje działanie, słowa, wywołały zgrzyt. Teraz się boję, że się znajdzie jakiś pajac, który dowali się do tego, że ta wulgarna Radomska reprezentuje hospicjum. Tak jakby niebo było tylko niebieskie. Jeżeli miałoby się okazać, że ktoś nam nie pomoże, bo mnie nie lubi to…Dramat. Nie wyobrażam sobie jednak tego, że nie skorzystam z czyjejś pomocy dla dzieciaków, bo ma inne poglądy niż ja, jest zupełnie innym człowiekiem. I wierze naiwnie że w drugą stronę będzie podobnie.

AJO: Uwielbiam to zdanie: „Wolontariat to możliwość zamknięcia japy w ciągłym potoku oskarżeń wobec innych”. Jako Fundacja często spotykacie się z oskarżeniami, wszystkowiedzącymi lepiej i krytykantami wszystkich i wszystkiego?

Radomska: Akurat poruszamy taki temat, że ludzie wprost się boją. Anonimów za plecami- jasne, mamy mnóstwo! Że kradniemy, oszukujemy, nie pomagamy i cholera wie,co jeszcze. I przez takie pieprzenie dociera do nas mniejsza pomoc, bo ludzie tracą zaufanie. Ale najważniejsze to robić swoje. A ci którzy najwięcej szczekają.. cóż najwyraźniej mają wiele szczęscia i nie musieli prosić o pomoc nikogo.

AJO: Często piszesz u siebie na blogu o wolontariacie, o Fundacji. Jak na takie teksty reagują Twoi czytelnicy? Czują to, co chcesz im przekazać?

Radomska: Z tym „często” mnie niepokoisz! Ja zdaję sobie sprawę JAKI jest blog, czego ludzie tam szukają. Mnie to po prostu zaczęło uwierać. Może komuś to sprawia frajdę, że może ulepić swój spójny wizerunek – budzić kontrowersje lub miłość. Mnie to nie bawi. Ja naiwnie wierzę,że choć wszyscy się kreujemy, bo każda rozmowa z kimś innym jest elementem autoprezentacji- druga osoba wie o nas tyle, ile mu powiemy. Dziwię się tym, że ludzie się dziwią, że rzucam kurwami i że obchodzi mnie hospicjum. Bo ja nie znam kogoś, kto byłby dla mnie w 100% przewidywalny, spójny. Ja nie jestem. Pokazanie tego, co robię, pierwotnie nie miało na celu zbawienie świata. ale drobne palnięcie hejterom w łeb- to że komuś się wydaje, że mnie zna, po przeczytał 3 teksty, to daleko idące posunięcie. Potrzebujesz szufladek, to ogarnij to, że ktoś kto jest pyskaty i sarkastyczny, lubi pracować za darmo i tyle. A że udało się przy tym pomóc Madzi… :))) Co do reakcji – opiniami „gości” nie mogę się przejmować, nie uszczęśliwię wszystkich- to tak jakbym chciała nadać dziecku imię, które każdy przyjmie z zachwytem albo urządzić mieszkanie tak, aby wszyscy się zachwycili. Nie da się. Co do stałych czytelników – bardzo ich szanuję, bo wiem, że tylko dzięki nim istnieję jako blogerka i jeśli jako blogerka mogę coś zdziałać, to też ich zasługa.
Mam naiwne wrażenie,że po prostu to przyjęli – że jestem baba -marudzę, nabijam się, zwierzam, raz mówię proszę i dziękuję, a raz kurwa mać. Tak jak oni przecież. Jak Ty.

Otagowane: , ,
Posted in: wywiad